Nadzwyczajnie ciekawie, że w języku łacińskim wymawiało się "end" i wygląda na to, iż najpierw Polakom stało się wygodniej zamiast "en" używać tu "ę" nosowego: spędzać, spędzić. Lecz potem znowu widzimy uproszczenie fonetyczne, ale tym razem odwrotne! Zmiana dźwięków ę+dź (nosowy + przedniojęzykowo-dziąsłowy) do e+n+dź ("e" nie jest dźwiękiem nosowym, jednak sonorność pierwotnego dźwięku "ę" przechodzi do dźwięku "n", który, będąc przedniojęzykowo-dziąsłowym, pojawił się, aby wykonać rolę mostu, pozwalając płynnie przejść do dźwięku "dź"). Samogłoska nosowa "ę" przestała być widziana jako wygodna i naturalna.ze średniowiecznej łaciny: expendere
Ślicznie dziękuję za info! W takim razie chodzi o czasownik praindoeuropejski *(s)pond-éye-ti. Ale i tak wnioskować można o tej samej właściwości rozwoju fonetyki na terytorium współczesnej Polski: "wymyślono" E nosową, a potem wrócono do zwykłego E, po którym w środku słowa (czasami także przy połączeniu słów) pojawia się dźwięk nosowy: em - zęby, en - zachęcać, eń - gęsi. Czyli obserwujemy częściowy powrót do wcześniejszej wymowy.Korzeniem czasownika jest pęd- (z prasłowiańskiego *pǫditi)
Samogłoski nosowe to nie jest polski wynalazek. Istniały już we wspólnym języku słowiańskim, udokumentowane w języku Starocerkiewnosłowiańskim (SCS). Języki lechickie (polski, kaszubski i łużycki) są jedynymi, w których "nosówki" się zachowały.Ślicznie dziękuję za info! W takim razie chodzi o czasownik praindoeuropejski *(s)pond-éye-ti. Ale i tak wnioskować można o tej samej właściwości rozwoju fonetyki na terytorium współczesnej Polski: "wymyślono" E nosową, a potem wrócono do zwykłego E, po którym w środku słowa (czasami także przy połączeniu słów) pojawia się dźwięk nosowy: em - zęby, en - zachęcać, eń - gęsi. Czyli obserwujemy częściowy powrót do wcześniejszej wymowy.
Tak jest! A w języku praindoeuropejskim, przodku j. słowiańskiego, samogłoski nosowe – z tego, co wiem, – było dwie, ale inne: *i oraz *u. Nieprecyzyjnie mówiąc "terytorium współczesnej Polski", mam na uwadze, że to nie RP i nie Polacy, tylko ich przodkowie, których mowę w tym czeka nowa sonorność prasłowiańska, zachowywanie dźwięku "ę" w polszczyźnie i trwające teraz jego obumieranie.to nie jest polski wynalazek
"Even though *i and *u were phonetically certainly vowels, phonologically they were syllabic sonorants". Dlatego myślę, że obaj mamy rację: te alofony są zarówno spółgłoskami fonetycznie, jak i czymś innym fonologicznie – czyli ta samogłoskowość nie była ważna ani widoczna, ale jej używano; podobnie jak Polak odróżnia [ɛ] (lek) od [e] (miejsce), o tym najczęściej nie wiedząc.Nic nie wskazuje na to, żeby praindoeuropejski miał samogłoski nosowe
Racja. Pomyliłem "u̯", "i̯" niesylabowe z "ũ", "ĩ" nosowymi 😬Tylko że „sonorant” (np. /w/, /m/, /r/) to coś zgoła innego niż „nasal vowel” (np. /ɛ̃/, /ɔ̃/).